[Recenzja] Alcatraz Kontra Bibliotekarze: Rycerze Krystalii

22:11

To już trzecia część przygód o Alcatrazie Smedrym, który od urodzenia ma niezykły dar - dar... psucia??? Tak, właśnie dar psucia, który już w poprzednich dwóch częściach cyklu nie jeden raz uratował mu życie.
Zapraszam do przeczytania recenzji.

Jest to już trzecia część przygód Alcatraza Smedry'ego - młodego chłopaka, który wkroczył w nieznany i ukryty przed nim wcześniej świat, w którym mroczna frakcja Bibliotekarzy stopniowo i powoli przejmuje władzę nad światem. Chłopiec w asyście swojego dziadka i członków bliższej rodziny dociera po dłuższej wędrówce do Nalahalii - krainy wolnej od wpływów Bibliotekarzy. Choć poznaje tam kolejnych członków rodziny, okazuje się też, że nie wszystko będzie takie, jakby to się wydawało.

Muszę przyznać, ze jest to książka, na którą długo czekałem. Poprzednie dwie części okazały się dla mnie fenomenem jeśli chodzi o literaturę rozrywkową. Kluczowa okazała się rola narratora, który wchodził w reakcje z czytelnikiem, szydził z niego, wkurzał, czy załamywał. Dosłownie. W Rycerzach Krystalii pod tym względem się nic nie zmieniło. Narrator dalej jest wredny, denerwujący, żartobliwy czy szyderczy wobec czytelnika, co oczywiście pozytywnie oceniam.

Autor po raz kolejny postawił na nieprzewidywalność i wyjście poza schematyczną prostotę fabuły. Choć początek może nudzić, bo faktycznie niewiele się dzieje, to później akcja nabiera bardzo dynamicznego tempa, staje się nie taka oczywista, a rozwiązania i zwroty akcji są tak nieoczekiwalnie dobre i same pomysły tak dobre, że aż trudno mi to jakoś sensownie wyrazić...
Krótko ujmując, to jest to, czego w wielu książkach brakuje - czegoś tak mocnego, że aż się nie chce odrywać od lektury.
Podam tu przykład: zwykle, podczas mojej podróży na uczelnię czytam około 40 stron jakiejś książki. Czytając Rycerzy Krystalii tak się pochłonąłem lekturą, że przeczytałem ich 94 (sam się dziwię, jak dałem radę).

Też warto zwrócić uwagę na pojawiające się nowe postacie - poza kolejnymi Smedrymi możemy poznać i kilka osób ze strony Bibliotekarzy i z samej Nalahalii i Krystalii, co wprowadza dodatkowy koloryt.

Rozczarowało mnie poniekąd zakończenie. Rozumiem intencje autora oraz jego zamiary, jednak w mojej opinii wyszło trochę... Infantylnie? Kiczowato? Może po prostu kiepsko? Doczytajcie do końca i sami oceńcie, mi w każdym razie do gustu nie przypadło.

Jeszcze kilka słów o wykonaniu. Mamy do czynienia ze sztywną, laminowaną okładką, więc nie musimy się przejmować zabrudzeniami. łatwo można je zmyć. Skrzydełka książki są solidne, a wypukłe litery na okładce wykonane wręcz idealnie.
Redakcyjnie jest świetnie - zero błędów, a tłumacz wykonał dobrą robotę. No i mało tekstu na stronie.

Książka zasługuje na 9,5/10 (pół oceny w dół za zakończenie).


You Might Also Like

0 komentarze

Like us on Facebook

https://www.facebook.com/Książki-na-Wieczór-409462195925797/

Flickr Images

Subscribe