[Recenzja] Simon Scarrow - Orły Imperium - Pretorianin
21:41
Macro i Katon - dwójka przyjaciół legionistów, którzy razem przemierzyli pół świata. Jednak wszystkie drogi prowadzą do Rzymu i tym razem tam zabiera nas Simon Scarrow, jak mu wyszło przedstawienie wiecznego miasta i i intryg politycznych? Zapraszam do przeczytania recenzji.
Wszystkie drogi prowadzą do Rzymu
Rzym, 45 rok naszej ery. Po wyczerpującej kampanii przeciw Nubijczykom prefekt Katon i centurion Macro czekają w Ostii na nowy przydział. Kiedy sekretarz cesarza Klaudiusza zleca im kolejną misję w stolicy orientują się, że to zadanie raczej dla szpiegów niż dla legionistów. Muszą przeniknąć do szeregów gwardii pretoriańskiej, aby odnaleźć zdrajcę i zdławić spisek, który zagraża samemu Klaudiuszowi. Czasu na ocalenie władcy nie zostało wiele, a na drodze Katona i Macro piętrzą się coraz większe przeszkody. Czyżby trafili w końcu na zadanie, którego nie uda im się wykonać?
Główni bohaterowie przeszli razem wiele zawiłych dróg, przelali morze krwi i dokonali wielu rzeczy niemożliwych, jednak tym razem problemy się piętrzą…
Zacznę od rzeczy negatywnych, tu bowiem Scarrow idzie non stop tym samym schematem - zaczyna od tajemniczego prologu, następnie szybkie przywitanie głównych bohaterów i informacja o zadaniu, które wydaje się "niewykonalne” - czy gdzieś to widzieliśmy? Tak w poprzednich dziesięciu książkach tego autora. Cały czas ten sam utarty schemat - był nawet dobry, jednak przy kolejnej książce czytelnik wie mniej więcej czego się spodziewać oraz w którym momencie to nastąpi (patrząc na grubość książki).
Teraz nadszedł czas na pochwałę czyli… świetne spasowanie wydarzeń historycznych i losów głównych bohaterów. Scarrow nie ingerował w wydarzenia historyczne tylko "wrzucił w nie” Macro i Katona. Taki zabieg był bowiem bardzo ryzykowany i tu pokłony dla autora za odwagę - ryzyko opłaciło się. Historycy jak i znawcy Rzymu i gwardii pretoriańskiej, mogą powiązać zadanie dwójki legionistów z faktycznym wydarzeniem.
Powieść rozwija się niezwykle powoli. Scarrowowi znów udało się wytworzyć niezwykły klimat, jednak tym razem zamiast wielkich bitew, morza krwi i życia obozowego. Dostajemy intrygi polityczne, zamachy, pojedynki oraz rynsztoki spływające krwią. Wracając do pierwotnego pytania, jak Scarrow sprawdza się za piórem w tym gatunku? Bardzo dobrze, tutaj autor przeszedł samego siebie i chętnie zobaczył bym go w innej serii, ale w thillerze bądź kryminale.
Autor jak zawsze serwuje nam świetne opisy otaczającego nas świata, wraz z głównymi bohaterami odwiedzimy cesarskie pałace, które aż kipią od bogactw, przejdziemy przez pachnące dziennice kupców i drobnych złodziei by trafić do miejsc, o których nawet byśmy nie śnili - dzielnic biedoty. Pisarz rzuca nowe spojrzenie na wieczne miasto, ponieważ nie wszystko jest złotem, co się świeci.
Kolejnym atutem powieści, są dobrze zarysowane postacie. Nie dostajemy bowiem motywu czarno - białego, tylko brudną rzeczywistość. Macro i Katon rzeczywiście nie wiedza co mają robić i nie odnajdują się w roli szpiegów, z drugiej jednak strony mamy Pretorian szukających zysku oraz władcy marionetki. Również rodzina cesarska jest oddana z ogromną szczegółowością i zadbaniem o detale.
Jeśli miałbym podsumować tę książkę, to jest to dobra książka beletrystyczno-fabularna, ale niestety pisana schematem - mimo to, autor nadrabia to sowim talentem.
Moja ocena to 7/10
1 komentarze
Naprawdę ciężko czyta mi się takie książki, ale powoli się do nich przekonuje. Na razie czytam takie, które mówią o ukrytych bądź skradzionych manuskryptach i w każdej książce cofam się o kilka lat wstecz, tak, że kiedyś dotrę i do tej książki ;)
OdpowiedzUsuńBardzo dobra recenzja! ;)