[Recenzja] Siri Petterson - Dziecko Odyna
22:33
Literatura fantasy od lat przyciąga do siebie setki tysięcy czytelników. Są pisarze, którzy mają w tej dziedzinie swój żelazny tron, ale co rusz pojawiają się nowi pisarze tacy jak - Siri Pettersen, która napisała dark fantasy w staronordyckich klimatach, jak jej to wyszło? Zapraszam do przeczytania recenzji.
Wyobraź sobie, że brakuje Ci czegoś, co mają wszyscy inni. Czegoś, co stanowi dowód na to, że należysz do tego świata. Czegoś tak ważnego, że bez tego jesteś nikim. Jesteś zarazą. Mitem. Człekiem. Dzikus z Północy kaleczy nożem niemowlę, by ukryć, że dziewczynka urodziła się bez ogona. Gnijący członek Rady desperacko walczy o to, by wywołać wojnę. Ubóstwiany syn z arystokratycznego rodu wyrzeka się własnego dziedzictwa i godzi mieczem w swoich. Mieszkańcy opuszczają swoje domy i gospodarstwa ze strachu przed istotami, których nikt nie widział od tysiąca lat. A rudowłosa, bezogoniasta dziewczyna ucieka, by ratować życie, i nie wie, że to wszystko dzieje się z jej powodu.
Powieść jest utrzymana w klimatach średniowiecza ze sporą domieszką dark fantasy dodatkowo autorka jest mistrzynią opisów - dzięki czemu powieść ta jest jeszcze lepsza. Najpierw poznajemy tajemniczy prolog a następnie przejść do świata, który w ogóle nie przypomina wstępu. Pisarka wprowadza nas małymi kroczkami, dostajemy siat porcjami aż czytelnik wczytuje się i jedyne czego pragnie to poznanie dalszych losów bohaterów.
W swoim życiu przeczytałem wiele książek tego typu, wiele z nich była powtarzająca się i w zasadzie wszyscy pisarzy przeszli jednym wytyczonym szlakiem, tylko sami zmienili nazwy. Petterson zaryzykowała - napisała inaczej, zaryzykowała i opłaciło jej się to. Powieść ta jest niezwykła, gdy tylko przeczytałem prolog i pierwsze 50 stron poczułem - ta przygoda będzie inna.
Coś na co zwracam największą wagę tego typu to jakość bohaterów i tutaj doświadczam czegoś - czego doświadczyłem czytając Grę o Tron. W powieści nie ma dobrych i złych bohaterów- są sylwetki w odbiciach szarości. Czytelnik poznaje wszystkich i nawet osoba po złej stronie barykady po poznaniu jej historii w naszych oczach może stać się dobra, ponieważ poznamy jej historię. Główna bohaterka ma coś w sobie i czytelnik od razu ją lubi - zżywa się z nią, ale myślę, że to już taki książkowy mechanizm, ze im więcej główny bohater cierpi tym bardziej czytelnik go lubi.
Autorka bardzo dobrze i sprawnie przenosi wydarzenia ze świata na karty swojej powieści. Wszystko jest ze sobą powiązane, a dokładni i uważni czytelnicy zauważą wiele powiązań pomiędzy tym co się obecnie dzieje na świecie a tym co występuje na kartach książki.
Wraz z główną bohaterką odwiedzamy mnóstwo lokalizacji, które są opisane bardzo plastycznie. Tak jak pisałem wcześniej i powtórzę to - autorka jest mistrzynią opisów i oddawania klimatu. Poczujemy chłód, mróz, falę upały, krople deszczu i śpiew ptaków.
Powieść jest niezwykle mroczna, thiller - dreszczowiec - gra na emocjach. Podczas czytania tej książki doświadczymy, łez, smutku, gry na emocjach - przez co cierpi główna bohaterka, ale także radości i łez szczęścia.
Naprawdę jestem bardzo zaskoczony, że jest to debiut autorki, cała książka jest napisana z takim rozmachem i z taką precyzją, że George R. R. Martin właśnie znalazł królową, która może usiąść z nim na żelaznym tronie.
Moja ocena 10/10 nie mogło być inaczej, czekam na kolejne części.
1 komentarze
Wszyscy się tak zachwycają tą powieścią, że chyba pora po nią sięgnąć :) Zaintrygowałeś mnie pisząc, że jest to mroczna książka. Raczej sądziłam, że będzie to coś spokojniejszego, ale to nawet lepiej. Serdecznie zapraszam do mnie szczerze-o-ksiazkach.blogspot.com
OdpowiedzUsuń