[Recenzja] Remigiusz Mróz - Wotum nieufności
19:18
Temat polityki, zawsze budził zaciekawienie tlumów, dlatego ludzie w błyskawicznym wręcz tempie pokochali House of Cards i książki Michaela Dobbsa. Lata mijały, serial bił rekordy popularności i pokazywał sztuczki polityków, jednak do tej pory widzieliśmy tylko Amerykański świat… Na szczęście za ten gatunek literacki zabrał się polski mistrz thillerów – Remigiusz Mróz, jak mu to wyszło? Zapraszam do przeczytania recenzji
Marszałek sejmu, Daria Seyda, budzi się w pokoju hotelowym, nie pamiętając, jak się w nim znalazła ani co się z nią działo przez ostatnich dziesięć godzin. Jest przekonana, że stała się ofiarą manipulacji, ale nie wie, kto ani dlaczego może za nią stać.
Tymczasem Patryk Hauer, wschodząca gwiazda prawicy, podczas prac komisji śledczej odkrywa polityczny spisek sięgający najistotniejszych osób w kręgach władzy.
Na początku zaznaczam, że ta recenzja będzie nietypowa. Ilość rzeczy, która chce tu napisać jest zbyt wielka, dlatego część informacji może być skrócona… Poruszę tylko najważniejsze aspekty.
Remigiusz Mróz należy do grona pisarzy, którzy potrafią czytelnika oczarować i zapewnić mu rozrywkę na kilka dobrych godzin, podczas których nasza wyobraźnia przeżywa swój renesans, a połączenia w mózgu zostają odświeżone poprzez zastrzyk nowych informacji. Tak też jest w przypadku tej książki, ale…
Nie wiem od czego zacząć. Książka ma bardzo dużo zalet, które przeplatają się z kilkoma niedociągnięciami. Pierwsze co kłuje w oczy to brak słowniczka –, przypisów” – zdaję sobie sprawę z tego, że political fiction to gatunek, który trzeba lubić i osoby, które sięgają po książki tego typu zazwyczaj są obeznane w temacie. Nazwisko Mróz zapowiada, że po ten gatunek sięgnie każdy fan pisarza. Podczas książki nie raz musiałem prosić wujka google o pomoc w zlokalizowanie miejsca, w którym znajdują się bohaterzy.
Powieść należy do gatunku tych, które poza dostarczeniem nam świetnej rozrywki daje nam ogromne zasoby wiedzy, które możemy bardzo umiejętnie wykorzystać. Gdyby nie cała otoczka obyczajowo-thillerowa powiedziałbym, że przeczytałem relację z sejmu, która wyciekła dzięki służbom, a autor zmienił nazwiska i pewne fakty. Realizm, to najmocniejszy atut tej książki. Od szarego życia, przez światła kamer do sejmu aż na szczyty władzy.
Nie wiem od czego zacząć. Książka ma bardzo dużo zalet, które przeplatają się z kilkoma niedociągnięciami. Pierwsze co kłuje w oczy to brak słowniczka –, przypisów” – zdaję sobie sprawę z tego, że political fiction to gatunek, który trzeba lubić i osoby, które sięgają po książki tego typu zazwyczaj są obeznane w temacie. Nazwisko Mróz zapowiada, że po ten gatunek sięgnie każdy fan pisarza. Podczas książki nie raz musiałem prosić wujka google o pomoc w zlokalizowanie miejsca, w którym znajdują się bohaterzy.
Powieść należy do gatunku tych, które poza dostarczeniem nam świetnej rozrywki daje nam ogromne zasoby wiedzy, które możemy bardzo umiejętnie wykorzystać. Gdyby nie cała otoczka obyczajowo-thillerowa powiedziałbym, że przeczytałem relację z sejmu, która wyciekła dzięki służbom, a autor zmienił nazwiska i pewne fakty. Realizm, to najmocniejszy atut tej książki. Od szarego życia, przez światła kamer do sejmu aż na szczyty władzy.
Czytałem książki wielu pisarzy, przewalałem setki kartek papieru, ale nigdzie nie poczułem się tak dobrze, jak w wotum nieufności Pana Remigiusza Mroza.
Świat, który ukazuje nam pisarz jest czarno-biały, nie ma odcieni szarości. Podli bezwzględni politycy idący po trupach by osiągnąć sukces… Jest to kolejna rzecz, która sprawiła, że książkę czytało się po prostu gorzej. W każdej książce poszukuję iskierki nadziei, bohatera, który pozytywnie patrzy na życie i mogę się do niego odnieść nawet podczas największego sztormu w książce. Tutaj tego nie dostałem.
Kończę krytykę przechodzę do czegoś, co zauważyłem czytając właśnie tę książkę. Wszystkie serie Remigiusza Mroza są niezależne od siebie. Jednak w każdej książce znajdziemy kogoś znajomego, nawet jeśli jest to dziennikarz lub poboczna postać, która tylko przewinęła się w jednym rozdziale poprzedniej książki to i tak jest to swego rodzaju, smaczek” – który sprawia, że wytrwałym czytelnikom pojawi się uśmiech na twarzy.
Ostatnim już aspektem jest dopracowanie pod względem faktów. Czuć, że autor nanosił ostatnie poprawki nawet podczas ostatniego łamania. Przeczytamy to między innymi o Donaldzie Trumpie i wielu innych.
Kończąc recenzję warto wspomnieć o genialnych wielowarstwowych intrygach, szantażach i brudnej grze politycznej – której zwykły zjadacza chleba nie widzi. Wszystko co działo się poza oczami kamer, dzięki Remigiuszowi Mrozie będzie się dziać w naszej wyobraźni.
Otwórz oczy, pomyśl a w tej książce dostrzeżesz coś więcej niż tylko powieść Political Fiction. Pozmieniaj kilka faktów, a dostrzeżesz to, czego nie dostrzegł nikt inny.
Drobna uwaga do wydawcy. Proszę, nie umieszczajcie zwrotu reklamowego, Polskie House of Cards” – jest to obraza dla tej książki. Amerykanie mają swojego Francisa Underwooda – polacy mają Darię Seydę i Patryka Hauera.
Wotum nieufności jest niczym, ,,the spaghetti incident” – dobra, ale jednak czegoś zabrakło.
Liczę jednak, że pisarz poprawi swoje błędy i gdy będę pisał recenzję kontynuacji porównam ją do, ,,Your Illusion” a nie do, ,,Chinese Democracy”
Moja ocena to 7/10
0 komentarze