[Recenzja] James Frey - Endgame. Klucz Niebios
20:41
Endgame to jedna z niewielu serii, która niesienie za sobą przesłanie mające na celu zapewnić nietypową rozrywkę czytelnikowi. Pierwsza część była jak pojawienie się pierwszego albumu Metallki na rynku – całkowicie odmieniła rynek… czy drugi tom otrzyma dobry poziom i zaskoczy nas czymś jeszcze? Zapraszam do przeczytania recenzji
Klucz Ziemi został już odnaleziony. Pozostały jeszcze dwa. I dziewięciu Graczy. Tylko jeden może zwyciężyć. Toczy się gra o istnienie ludzkości.
Aisling Kopp wierzy w niemożliwe: Endgame może zostać powstrzymane. Zanim jednak dociera do domu, przechwytuje ją CIA. Wiedzą o Endgame. I mają własny pomysł, jak powinno zostać rozegrane. Pomysł, który może zmienić wszystko.
Hilal ibn Isa al-Salt ledwo przeżył atak, który potwornie go okaleczył. Teraz wie o czymś, o czym pozostali gracze nie mają pojęcia. Aksumowie są w posiadaniu sekretu, który może ocalić ludzkość, a nawet pokonać istoty stojące za Endgame.
Sarah Alopay zdobyła pierwszy klucz. Niestety kosztowało ją to zbyt wiele. Jedyną rzeczą, która pozwoli jej utrzymać demony z daleka, jest udział w grze. Gra, żeby wygrać
W swoim życiu przeczytałem wiele kryminałów; byli to zarówno pisarze, którzy wspięli się na wyżyny i zaskoczyli nawet najbardziej doświadczonych weteranów – opierając się na sugestii i procesie poszlakowym czytelnik miał odgadnąć zagadkę. W Endgame mamy sytuację, ze jesteśmy w skórze najlepiej wytrenowanych zabójców na świecie, którzy mają nóż na gardle i muszą odnaleźć klucz… Mając jedynie kilka obrazów i telefon. Czytelnik wraz z głównym bohaterem jest wodzony za rękę, czujemy zastrzyk adrenaliny, strach o dalszy byt, a także niepewność.
XXI wiek jest niewątpliwie wiekiem komputerów, które powoli odciągają nas od książek nakierowując nas na dobrze rozbudowany świat gier. Endgame to niezwykłe doświadczenie ze świetnie wykreowanym – realnym światem, który niczym nie różni się od naszego. Czytając rozwiązujemy zagadki i jesteśmy skazani tylko na siebie i bohatera o którym aktualnie czytamy – los naszego ludu leży w naszych rękach… Musimy zawalczyć o przetrwanie.
Dawno nie miałem okazji czytać tak dynamicznej książki; dostajemy w uliczne walki, strzelaniny w ciasnych korytarzach, pościgi wybuchy i wszystko to, co lubimy najbardziej. Powieść – czytałem absolutnie wszędzie; w metrze, pociągu, domu, na lekcjach, korytarzu, a i tak było mi mało. Od książki nie można się oderwać, ale najważniejsze – trzeba robić przerwy by przemyśleć to, co przeczytaliśmy bo autor czeka tylko na nasze uśpienie by podsunąć wskazówkę, która odmieni grę – Endgame.
Dynamizm książki łączy się z jej najpoważniejszą wadą – duża ilość boaherów – oczywiście z czasem jest ich coraz mniej, ale dla nieprzygotowanego czytelnika będzie to spore utrudnienie. Sytuację utrudnia fakt, że akcja bohatera kończy się dokładnie w tym momencie w którym całkowicie się rozkręca i jesteśmy przerzuceni do kolejnej postaci, która np. walczy z trygrysem, a my cały czas żyjemy losem poprzedniej postaci.
Jestem pod ogromnym wrażeniem i kieruje wszelkie pokłony do autora. Nie zdażyło mi się czytać tak dobrze dopracowanej książki; zarówno sceny walki, zagadki, ruchy postaci i ich charyzma należy do najlepszych. Walki są realne i świetnie napisane, a mimo liczby postaci każda z nich jest inna i potrafi nas sobą zauroczyć. Na pochwałę zasługuje także realne oddanie świata – uczestnicy Endgame nie tylko muszą walczyć o klucz z drugim człowiekiem, ale także ze służbami i co najgorsze z własnym sumieniem.
Książka otrzymałaby ode mnie 9 gwiazdek gdyby nie to, że część rzeczy została w znacznym stopniu uproszczona. Wiele wątków należałoby rozwinąć, a tak zostaje niesmak w ustach oraz ogromny książkowy kac, który będzie nam towarzyszył aż do zakończenia serii.
Powieść, która z pozoru stawia na dynamizm i kreatywną rozrywkę w rzeczywistości zmusza nas do refleksji…
A Ty jak bardzo się poświęcisz, by Twój lud przetrwał?
8/10
0 komentarze