[Recenzja] Agata Christie - I nie było już nikogo

14:47

Zgodnie z zapowiedzią, kolejna książka Agaty Christie. Tym razem padło na jedną z najpopularniejszych, jakie napisała. Wcześniej zatytułowana Dziesięciu Murzynków, teraz pod innym tytułem ze względu na rasizm.

Dziesięć osób zostaje zaproszonych przez tajemniczego gospodarza do domu na wyspie. Gdy dwie z nich giną, goście zdają sobie sprawę, że to, co początkowo uważali za nieszczęśliwy wypadek, jest robotą zabójcy. Postanawiają odkryć jego tożsamość, ale okazuje się, że nikt nie ma alibi. Odizolowani od społeczeństwa, niezdolni do opuszczenia miejsca pobytu, umierają jeden po drugim w sposób opisany w dziecięcej rymowance, która wywieszona jest w ich pokojach.

Zamykając książkę długo zastanawiałem się... Zastanawiałem się, ile geniuszu trzeba w sobie mieć, żeby napisać książkę w takiej konwencji. Dziesięć osób sprowadzonych przez tajemniczego U.N. Owena, które giną po kolei. A wszystko bazujące na dziecięcej rymowance...

Dobrze, ale po kolei. Na wstępnie już dałem autorce plusa za to, że nie kazała mi długo czekać aż coś się wydarzy. Czasem w powieściach minusem jest to, że budowanie otoczenia i przedstawianie postaci zajmuje 1/3 książki, co zaczyna nużyć i czasem zachęca do odkładania książki na bok, gdzieś na półkę. Tutaj nie trzeba było. Pierwsza osoba nie ginie późno, a szybko.

Wraz z kolejnymi zabójstwami narasta bardzo widocznie charakter grozy. Bohaterowie zaczynają panikować i obwiniać siebie nawzajem - typowe zachowanie kilku przestępców znajdujących się w jednym miejscu. Bardzo dobrym zabiegiem okazało się uśmiercanie tych postaci, które czytelnik mógłby najbardziej podejrzewać. Każde kolejne morderstwo wymagało analizowania sytuacji na nowo.

Innym charakterystycznym elementem powieści jest brak śledczego działającego w trakcie śledztwa. Co oczywiście pociągało za sobą konsekwencje typu - może właśnie ta postać, której przeżycia są teraz opisywane jest mordercą.

Zasadniczo aż do samego końca wszystko było do jedną wielką niewiadomą. Chociaż tu nie będę ukrywać, że kilka drobnostek udało mi się przewidzieć. Ale ostateczne rozwiązanie zagadki było jak najbardziej niespodziewane.

Podsumowując (tak, wiem, ze nauczyciele od polskiego potępiają to sformułowanie, gdy się przytacza wnioski w pracy pisemnej), I nie było już nikogo to jeden z najbardziej nieprzewidywalnych i oryginalnych kryminałów, jaki kiedykolwiek czytałem. Z radością umieszczam go prawie na samej górze listy, jeśli chodzi o moje ulubione książki.

Ocena 10/10 jest dla mnie jak najbardziej zasłużona.

You Might Also Like

0 komentarze

Like us on Facebook

https://www.facebook.com/Książki-na-Wieczór-409462195925797/

Flickr Images

Subscribe