Czy wojna wybuchnie? Ona już trwa!
Rosja koncentruje duże siły w obwodzie kaliningradzkim i na Białorusi. Moskwa twierdzi, że to ćwiczenia, ale z ustaleń polskich służb wynika, że manewry są jedynie przykrywką do rozpoczęcia inwazji na Rzeczpospolitą i kraje nadbałtyckie.
Osłabione politycznymi czystkami i niedoposażone Wojsko Polskie nie będzie w stanie stawić skutecznego oporu. Sojusznicy zaś zwlekają z udzieleniem deklaracji pomocy coraz bardziej monopartyjnemu państwu, które samo izoluje się na arenie międzynarodowej.
Czy wojna wybuchnie? Ona już trwa! Sterowanie strumieniami informacji i dezinformacji z wykorzystaniem najnowszych technologii przypomina rzucanie do ataku kolejnych fal wojska. Polem bitwy jest telewizor, komputer i telefon. Celem – umysł, Twój umysł, Czytelniku.
Przywykłem do tego, że książki z Warbooka, które miałem do tej pory w rękach miały najwięcej tekstu na stronę przy tym formacie w odróżnieniu od innych wydawnictw. Tym razem zaskoczenie - tekstu jest dość mało na stronę. Lektura poszła zatem dość szybko, w dwa, no jeśli uwzględniać przerwy to trzy dni.
Czytanie czytaniem, ale jakoś niespecjalnie czułem się wciągnięty. Książka opowiada o wydarzeniach na dwóch zasadniczych płaszczyznach - z perspektywy dziennikarza Faktu oraz z perspektywy prokurator wojskowej, która prowadzi śledztwo w sprawie osób zamieszanych w śmierć tzw. "uchodźców". Wątki w większości oddzielne owszem, przeplatają się, tworząc całkowity obraz tego, co tworzy wspomnianą wojnę informacyjną.
Jeśli chodzi o bohaterów, to tutaj akurat mnie nie zaskoczył żaden z nich. Bohaterowie są, ale bardzo prości, przeciętni, pełnią tylko funkcje, które im autor przypisze i to takie ustalane prawnie. Bez polotu, bez elementów charakterystycznych (o ile od biedy można uznać, że picie kawy to charakterystyczny element). Innymi słowy pod względem obsady jest dość ubogo. Natomiast redaktor Bera został dobrze wykreowany, aż czuć od niego bojący realizm typowego lewicowego redaktora artykułów.
Bardzo rzuca się w oczy mocne akcentowanie polityczne tekstu, co jak mniemam, odzwierciedla poglądy autora. Tu celowo sobie daruję, o jakie chodzi. Tak, owszem, rozumiem, że wojna informacyjna jest tematem ściśle związanym z polityką, zatem tutaj nie mam żadnych zastrzeżeń.
Dobrze, że autor opisuje wszystko bez ogródek, używa ciętego języka, nie kryje sformułowań pod płaszczykiem poprawności politycznej.
Dodam jeszcze, że poruszony wątek kryminalny był nawet dla mnie ciekawy i nieoczywisty. Jest dobrze, ale i mogło by być to lepiej opakowane.
Ogólnie książka jest dobra, bo porusza ważny temat - tu pozwolę sobie przytoczyć sytuację, która mi się wydarzyła podczas lektury. Jadąc autobusem, czytałem Dezinformację i siedzący obok mnie starszy pan powiedział:
- Bardzo dobra książka. Bardzo dobra, bo ważny temat. To się dzieje naprawdę, a wielu tego nie widzi.
Miał rację. Wojna informacyjna to bardzo ważny i aktualny temat, choć jak się zastanowić, niełatwo napisać o tym książkę. Panu Ogdowskiemu, uważam, że udało się w połowie.
Książkę oceniam na 5/10, niemniej, autor ma potencjał i o ile zdecyduje się na książkę, powinno mu wyjść o wiele lepiej.
Bardzo rzuca się w oczy mocne akcentowanie polityczne tekstu, co jak mniemam, odzwierciedla poglądy autora. Tu celowo sobie daruję, o jakie chodzi. Tak, owszem, rozumiem, że wojna informacyjna jest tematem ściśle związanym z polityką, zatem tutaj nie mam żadnych zastrzeżeń.
Dobrze, że autor opisuje wszystko bez ogródek, używa ciętego języka, nie kryje sformułowań pod płaszczykiem poprawności politycznej.
Dodam jeszcze, że poruszony wątek kryminalny był nawet dla mnie ciekawy i nieoczywisty. Jest dobrze, ale i mogło by być to lepiej opakowane.
Ogólnie książka jest dobra, bo porusza ważny temat - tu pozwolę sobie przytoczyć sytuację, która mi się wydarzyła podczas lektury. Jadąc autobusem, czytałem Dezinformację i siedzący obok mnie starszy pan powiedział:
- Bardzo dobra książka. Bardzo dobra, bo ważny temat. To się dzieje naprawdę, a wielu tego nie widzi.
Miał rację. Wojna informacyjna to bardzo ważny i aktualny temat, choć jak się zastanowić, niełatwo napisać o tym książkę. Panu Ogdowskiemu, uważam, że udało się w połowie.
Książkę oceniam na 5/10, niemniej, autor ma potencjał i o ile zdecyduje się na książkę, powinno mu wyjść o wiele lepiej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz