[Recenzja] Marcin Przybyłek - Orzeł Biały
21:38
Marcin
Przybyłek należy do grona moich ulubionych pisarzy. Większość
książek tego autora czytalem już po kilka razy. Dlatego na wieść
o kolejnej powieści i informacji o naborze na postacie do książki
moje oczy zapłonęły płomieniem radości. Zapraszam was do
przeczytania recenzji niezwykłej powieści - Orła Białego.
Jak zawsze na wstępie moich recenzji przytoczę zarys fabularny. Jest rok 2057. Wskutek działań ubocznych N-Genu, leku hamującego starzenie się, ludzie przemieniają się w zielone, żądne krwi istoty przypominające orków. Zniszczona zostaje technologiczna infrastruktura globu, tkanka społeczna rozpada się i przeobraża. Ostatnią enklawą ludzkości jest Polska. Twierdza Polska. W niej dzielni woje doborowych oddziałów piechoty zmotoryzowanej, w tym batalionu „Orzeł Biały”, będą musieli stawić czoło nie tylko zalewowi Zielonoskórych, ale i swoim słabościom, w tym brakowi higieny, który szczególnie doskwiera sierżantowi… Ale nie uprzedzajmy faktów.
Wielu pisarzy świadomie (bądź nie) jako bohaterów swojej powieści umieszcza znane sobie osoby. Pisarz zrobił krok naprzód i ogłosił nabór, w którym każdy mógł wybrać sobie frakcje (orkowie, cywile i żołnierze) i opisać swoją postać. Ten zabieg podbił moje serce, z ogromnym uśmiechem czytałem o sobie (mimo, że moja postać do najlepszych nie należy) jak i znajomych.
Przyznam
szczerze, że miałem ogromne obawy co do książki. Tematyka orków,
zombie i innych stworów nigdy nie należała do moich ulubionych, a
słabe powieści z zagranicy tylko mnie do niej zraziły. Pisarz wbił
mnie w fotel już na początku. Orkowie, którzy występują w
książce nie są bezmyślnymi postaciami biegnącymi do człowieka.
Ich powstanie jest logicznie uzasadnione i wszystko trzyma się na
solidnych pisarskich fundamentach.
Wiele
osób może zaskoczyć narracja powieści, która jest dość
nietypowa i rzadko spotykana. Momentami miałem wrażenie, że pisarz
siedzi naprzeciwko mnie i opowiada o wojnie, która kiedyś się
toczyła. Tworzy to wszystko unikatową otoczkę będącą jednym z
najmocniejszych atutów owej powieści.
Mimo
ogromnej objętości książki, bo to aż 730 stron pisanych małą
czcionką, cała powieść się trzyma. Nie ma tu większych braków,
powiem więcej - powieść trzyma nas w swoich sidłach od pierwszej
kartki do ostatniej litery. Autor nas oczarowuje świetnym humorem,
dynamiczną akcją a przede wszystkim powieścią, która z pozoru
jest prosta. Wojna obronna przeciw orkom, która niesie za sobą
głębsze przesłanie.
Powieść
tego typu muszę ocenić pod względem militarnym i napiszę krótko
- jest dobrze. Widać, że pisarz konsultował się z
militarystami/wojskowymi i wiedzę którą od nich otrzymał
umiejętnie przepisał na karty swojej powieści.
Chciałbym
krótko podsumować tę książkę. Jednak się nie da. Niewątpliwie
jest to największe zaskoczenie roku, które wbija w fotel i ciężko
jest się dopatrzeć w niej większych wad. Dla kogo jest ta książka
? Zdecydowanie dla wszystkich, każdy znajdzie tu coś dla siebie.
Kac czytelniczy gwarantowany.
0 komentarze