Wyniesiony z błota kompanii karnej i przywrócony do rangi kapitana, Reinhardt szykuje swych ludzi
do wykonania misji, która ma szansę zakończyć trwającą już ósmy rok Wielką Wojnę. Zarówno on, jak i jego załoga to wyłącznie dodatek do tego, co naprawdę liczy się w tym wielkim równaniu sił i w całym jego życiu – „Marlene”. Tymczasem w dymie cygar i pryzmatach kryształowych karafek snuje się salonowa intryga, sięgająca od lądowisk sterowców przy linii frontu aż do odległego, zimnego Königsberga. Czego tak naprawdę chce von Ludendorff? W to, że pionkiem jest porucznik von Haugwitz, nie wątpi nawet on sam, ale czy możliwe jest, żeby potężny generał też nieświadomie grał swą rolę w ogromnym przedstawieniu na arenie dziejów? W warkocie rotorów, w dudnieniu działek pokładowych i świście wichru w olinowaniu nadchodzi Flammender Ruhm. Płomiennej chwały blask.
Akcja rozpoczyna się wielkim buum, a mianowicie szturmem na Sterowiec -Marlene. Reinhardt porywa Marlene, za nim oczywiście rusza eskadra pościgowa, lecz doświadczenie Kapitana pozwala szybko zlikwidować wroga. Kapitan wraz z swoją kompanią wraca w chwale. Drugim bohaterem powieści, jest Von Ludendorff, który knuje jak przy pomocy Reinhardta zakończyć wielką wojnę...
Akcja, jest szybka, wręcz filmowa, plastyczne opisy akcji, prosty i zrozumiały język, wszystko to przeplata się między sobą tworząc, jedną z najlepszych książek, jaką miałem okazję kiedykolwiek czytać. Błoto było okrojone z cudów Wielkiej Wojny, lecz w Chwale, Gołkowski przeszedł samego siebie, w powieści pokazuje nam takie rzeczy jak, sterowce, machiny które powodują wyjałowienie ziemi, czy przeogromne czołgi, a atakujący muszą chodzić w ochronnych skafandrach.
Drugim dnem powieści, jest to, że mamy kompanię karną, gwałcicieli, złodziejaszków czy szmuglerów, a ci ludzie pod dowództwem Kapitana za którym pójdą w ogień, dokonali tego, czego nie dokonał żaden Niemiecki oddział. Gołkowski,jest mistrzem w tworzeniu postaci, wszystkie postacie przez niego wykreowane zapadają w pamięć, nawet drugoplanowe, w dodatku każda postać, jest wyjątkowa z odcieniami szarości. Postacie które polubiliśmy w Błocie, polubimy w Chwale.
Czytając tą powieść, w pewnym momencie zacząłem oszczędzać strony, ponieważ nie mogłem przeżyć tak szybkiego zakończenia przygody z Kapitanem Reinhardtem.
Powieść, jest filmowa, czyta się ją niezwykle szybko, wszystko, jest spójne i logiczne, a dialogi przemyślane. Jedyne, czego mi zabrakło w powieści, to ilustracji wykonanych przez Pana Andrzeja Łaskiego, jest ich zbyt mało.
Moja ocena to 9/10
******************************Ciekawostka*****************************************
Napisanie Chwały zajęło autorowi 3 miesiące
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz