Czy Alcatraz zdoła uratować oblężone miasto? Jeśli Mokia upadnie, jej los mogą podzielić pozostałe Wolne Królestwa, a wtedy cały świat znalazłby się we władaniu złowrogich Bibliotekarzy.
Choć jego jedyna broń to kilka par soczewek, zapas wybuchowych pluszowych misiów i niewiarygodny talent do psucia, Alcatraz i tak podejmie wyzwanie. Wystarczy, że pokona armię monstrualnych bibliotekarskich robotów, oddziały Bibliotekarzy, którzy mają normalny wzrost, lecz są nadzwyczaj groźni, oraz najniebezpieczniejszego przeciwnika – własną matkę!
Tym razem nawet jego nadzwyczajny talent do psucia może nie wystarczyć.
Czy Alcatrazowi uda się jeszcze raz uratować sytuację?
Lektura poszła mi bardzo szybko. Zdecydowanie szybciej niż poprzednie tomy. Jak to w przypadku wydawnictwa IUVI można się już przyzwyczaić, że ich książki cechuje naprawdę niewielka ilość tekstu na stronie. Nie przytłacza to ani trochę, a tylko uprzyjemnia lekturę. Dla młodzieży, która potrzebuje widzieć duże postępy w czytaniu, jest to rzecz wręcz bezcenna.
Czwarty tom przygód Alcatraza jest już książką nieco bardziej dojrzałą, choć narrator (którego naprawdę uwielbiam, za próbę wchodzenia w interakcję z czytelnikami) próbuje ten poziom zaniżyć.
Tutaj mamy wojnę, mamy ludzkie tragedie, trudne wybory, poczucie beznadziei i naprawdę się zastanawiamy, czy w ogóle to się skończy. Bohater z każdym tomem nieco dojrzewał, ale tym razem Alcatraz staje się prawie dorosły, biorąc odpowiedzialność za naprawdę wiele. Rozumie dużo, już nie jest dzieckiem, a przejmuje bardzo ważną rolę nie tylko w wojnie, ale i w całym rodzie Smedrych.
Sama wojna natomiast mimo klimatu wojny jest umiejętnie opisana tak, aby nie nieść obrazu przemocy i rozlewu krwi.
Wprowadzany od poprzednich tomów humor nieco został uszczuplony, by stworzyć klimat wojenny i według mnie autorowi się to udało. Bardzo mi podpadła do gustu nieprzewidywalność. Tym razem nie jest aż tak oczywiste to co się wydarzy, choć z poprzednich tomów odnosiło się inne wrażenie.
Pojawia się mało nowych bohaterów - książka skupia się głównie na tych, których poznaliśmy w poprzednich tomach, rozbudowuje nasze pojęcie o nich, a także pokazuje ich w innych sytuacjach niż dotychczas.
Bardzo mi się podoba również kreacja świata autora. Nowe ludy, miasto, nowa broń - niekończące się pomysły, i to oczywiście o wiele lepsze niż tak zwane odgrzewańce - ciągłe wałkowanie tych samych tematów. Sanderson tworzy własny, niepowtarzalny świat bardzo dobrze.
Wykonanie książki bardzo dobre. Laminowana okładka, wypukłe litery, świetne ilustracje, pozwalające co nieco bardziej sobie to wszystko wyobrazić i nie spojlerujace, co najważniejsze.
Jeśli mam mówić o minusach to tylko narzekam pod nosem, że znów nie ma książki z niebieskim grzbietem, na co czekałem od poprzedniego tomu.
Książkę oceniam na zasłużone 10/10 i nie mogę doczekać się kolejnego tomu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz