Pages

czwartek, 12 kwietnia 2018

[Recenzja] Zbigniew Tomecki, Gabriela Becla - Monte Cassino Tom 1


Historia narodu Polskiego jest bardzo kontrowersyjna. Od początku leżeliśmy pomiędzy dwoma wrogimi nam państwami, a mimo to dążyliśmy do tego, by stać się potęgą. Przez setki lat udawało się utrzymać ogromne połacie ziemi i wojska – jednak z czasem i to zaczęło się sypać. Fundamenty budowane przez królów zostały wysadzone i nastały rozbiory, które jakby się wydawało – zniszczyły nas doszczętnie – jednak się nie udało. Po latach cierpienia narodziła się Nowa Wolna Polska, która przetrwała tylko przez dwadzieścia lat – wrogie państwa uderzyły i nastała druga wojna światowa. Młodzi mężczyźni – pokolenie kolumbów stanęli do walki, ale Polska skapitulowała. Wywiezieni do Związku Radzieckiego, przeszli przez łagry – by dołączyć do Armii formowanej przez Gen. Andersa.
Dlaczego o tym pisze?
Ponieważ to ci młodzi ludzie mieli przed sobą pierwszą bitwę – zdobycie Monte Cassino. Wzgórze, które nigdy nie zostało zdobyte od Południa; Napoleon czy Hannibal zdecydowali się na atak od Północy.
Tom pierwszy zabiera nas do pokoju młodego oficera – mężczyzna wspomina ojca i wielkie bitwy. Następnie zostajemy skierowani do sztabu, w którym dostaje skierowanie patrzenia na ręce swojego przełożonego i w rezultacie trafia na front. Dalej jest już tylko gorzej, walka w ciasnych okopach; wszędzie leżą trupy przyjaciół, wybuchają pociski, przeciwnik ma przewagę liczebną, a ty siedzisz ze swoim karabinem... Patrzysz na kompanów i tylko wyczekujecie na kolejne natarcie, które być może odbierze ci życie.
Po długim wstępie czas na właściwą recenzję, która jednak będzie nie co krótsza niż zazwyczaj.
Pierwsze co od razu rzuca się w oczy po otworzeniu komiksu to szczegółowość i dbałość o szczegóły. Autorzy naprawdę się postarali i widać ile serca i czasu poświecili, by to wszystko miało sens. Poszczególne sceny nie wyglądają jak dzieło uzdolnionego rysownika i dobrego ołówka – wyglądają jak fotosy z filmu wojennego. Postacie na pierwszym planie mają nawet narysowane odznaczenia, a z broni jesteśmy w stanie wyczytać numer seryjny. Osoby stojące nieco dalej widzimy ,,przez mgłę”, ale i u nich jesteśmy w stanie wszystko dostrzec.

Postacie zostały dobrze dobrane – nie mamy tu do czynienia z idealnymi ludźmi, którzy ochoczo idą do walki, a ich charaktery przypominają model idealnego dziecka wykreowanego przez psychologa. Tutaj ludzie pozostali ludźmi, mają swoje problemy i zmartwienia, popełniają błędy jak każdy. Warto również zaznaczyć linię dialogowe – żargon żołnierski, realne słowa [mam tutaj na myśli pokazanie tego, co ci ludzie rzeczywiście mogli mówić, a nie wojnę pokazaną w ramach zwykłej potyczki z gry komputerowej]. Wszystko to sprawia, że nie mamy wrażenia czytania komiksu. Osobiście czułem, jakbym czytał reportaż z bitwy, gdzie bagnety są ostre, pociski spadają na moje pozycje, a wróg może czaić się za każdym krokiem.


Wojna została pokazana w sposób brutalny i rzeczywisty. Nie ma tu pewnych i zwycięskich potyczek, wróg celuje dokładnie precyzyjnie jak my, a każdy strzał może być ostatnim.
Każdy z nas kojarzy te filmy i książki, w których akcja pędzi jak pociąg pendolino, ale wszystko nagle zwalnia. Reżyser wymusza w nas wzięcie głębokiego oddechu i wymaga uważnego skupienia się na poszczególnych scenach- tak jest tutaj. Przez moment możemy spojrzeć oczami jednego z żołnierzy, wziąć jego karabin i wycelować. Oddać strzał i uratować cały oddział.

Tom pierwszy – Monte Cassino – to udany debiut autorów, a także pokazanie, że historię można przekazywać w inny – prostszy sposób. Jestem głęboko przekonany, że swoim przesłaniem dotrze do dużej ilości ludzi i uświadomi nas, jak ciężkie były walki o te wzgórze i... O tym będzie w kolejnej recenzji

8,5/10

Recenzja powstała przy współpracy z portale Sztukater

Źródło Obrazu
http://lubimyczytac.pl/ksiazka/19898/monte-cassino-tom-1

2 komentarze: