[Recenzja] Robert J. Szmidt - Szczury Wrocławia - Chaos

09:36

Tematyka zombie ostatnio stała się bardzo popularna, zarówno w kinematografii jak i w literaturze wychodzą co rusz nowe pozycje. Jednak większość z nich dzieje się długo po ,,godzinie zero", i żadna nie porusza Polski. Dlatego tego tematu podjął się Robert J. Szmidt w swojej powieści ,,Szczury Wrocławia", jak mu to wyszło? Zapraszam do przeczytania recenzji.
Akcja powieści rozgrywa się w przesiąkniętym bimbrem PRL-owskim Wrocławiu, w roku 1963. W mieście panowała epidemia czarnej ospy i mieszkańcy byli przewożeni do izolatorium, którego strzegły kordony milicji. W pewnym momencie dochodzi do dziwnego zjawiska - w pomieszczeniach ludzie zaczynają się przemieniać w dziwne istoty. Do centrum zarządzania kryzysowego zaczynają spływać zawiadomienia. Do walki zostają skierowane oddziały: milicji, strażaków i wojska. Ludzie zaczynają ponosić coraz większe straty, a bestie opanowują miasto. 
Szczury Wrocławia ukazują tylko 12 godzin epidemii - godzina po godzinie, zachowanie władz oraz walkę o każdą dzielnicę. Walkę, która z upływem czasu staje się coraz bardziej zażarta, a kordony milicji tracą swoich najlepszych żołnierzy.
Zombie w Szczurach takze są inne. Nie są to typowe stwory które można zabić jednym pchnięciem, by je zlikwidować trzeba się bardzo mocno wysilić
Powieść ta, jest niezwykle klimatyczna i wciągająca - wszystko jest dokładnie przemyślane i dopięte na ostatni guzik. Szmidt prezentuje nam pełnokrwistą opowieść o zombie, która z postapokalipsy przemienia się w horror. Autora można śmiało nazwać ,,Polskim Stephenem Kingiem".
W książce panuje absolutny chaos, i czasem trudno jest się zorientować ,,kto jest kto", ale to tylko dodaje klimatu i pozwala czytelnikowi bardziej wczuć się w sytuację.
Na pochwałę zasługuje fakt, że autor dobrał realne postacie w swojej książce, a zaczęło się to tak, że ogłosił na swoim fanpage'u że chce uśmiercić osoby w książce i zaraz zjawiło się prawie 2000 chętnych. Szmidt z ochotników wybrał aż 250 osób. Na kartach powieści ginął słynni Polscy pisarze tacy jak; Michał Gołkowski, Paweł Majka czy Bartek Biedrzycki. Co ciekawe, autorowi udało się dopasować sylwetki postaci do ich realnych zachowań.
Plusem powieści jest poruszenie problemu społecznego jaki panował w PRL-u. Robert idealnie oddał nastrój w tamtych czasów, propagandę komunistyczną - bo przecież ,,nic się nie stało". Walki o miasto trwają i obrońcy zostają spychani na obrzeża miasta.
Natomiast wadą powieści, są mało wyraziste postacie - nikogo nie możemy polubić, bo zaraz ginie. Wszystko to powoduje, że powieść traci swój urok. Autor chciał postawić na horror i zarazę, wyszło mu to, ale gdyby był większy nacisk na głównych bohaterów, byłaby to powieść idealną.
Warto wspomnieć o opowiadaniu, które znajduje się na końcu powieści i niejako uzupełnia fabułę.
Szmidt pozostawił sobie otwarte zakończenie i mam nadzieję, że kontynuacja nadejdzie.
Szczury Wrocławia to jedna z najlepszych powieści o zombie [jak nie najlepsza] jaka kiedykolwiek wyszła. Posiada kilka wad, ale klimatem wszystko nadrabia.
Moja ocena to: 8,5/10.

You Might Also Like

0 komentarze

Like us on Facebook

https://www.facebook.com/Książki-na-Wieczór-409462195925797/

Flickr Images

Subscribe