[Recenzja] Michał Cholewa - Inwit
21:00
Na rynku książek pokroju space-opery nie jest zbyt wiele. Wielu ludziom wojny w odległym kosmosie kojarzą się z Gwiezdnymi Wojnami, innym ze Star Trekiem. Wśród nielicznych autorów tego gatunku można wyróżnić ciekawą osobowość Michała Cholewy - Polaka, który zasłużył sobie na nagrodę Zajdla w 2015 roku oraz Srebrne Wyróżnienie Nagrody Literackiej im. Jerzego Żuławskiego. Tym razem na rynku pojawia się nowa książka jego autorstwa - Inwit. Jak mu wyszło? Zapraszam do przeczytania recenzji.
Świat uległ zagładzie w Dniu, gdy Sztuczne Inteligencje postanowiły unicestwić ludzkość. Ta jednak przetrwała i teraz podzielona na trzy mocarstwa walczy o pozostałości dawnej cywilizacji. Zasady nie obowiązują, moralność nie istnieje. Ludzie są jeszcze bardziej bezwzględni niż SI, a do tego nielogiczni, małostkowi, aroganccy, gotowi mścić się i mordować w imię prywatnych ambicji.
Marcin Wierzbowski ze swoim oddziałem weteranów zostaje wciągnięty w szeregi niezawodnego, lecz cieszącego się złą sławą Dowództwa Operacji Sił Specjalnych Unii Europejskiej. Dowodzący nimi pułkownik Brisbane zabiera żołnierzy na kolejną misję, tym razem na Liberty, planetę, która poradziła sobie z buntem maszyn i dysponuje aż dwiema kopalniami caellium, niezwykle cennego surowca
Niestety Liberty wciąż pozostaje w strefie wpływów potężnych Stanów Zjednoczonych i znowu misterne operacje specjalne muszą zastąpić inwazję na pełną skalę. Tym razem jednak szans na sukces nie dostrzegają nawet magowie - ludzie komputery, żyjący w komorach medycznych, którzy stracili kontakt ze swoim gatunkiem, w zamian zyskując niemal nieograniczone możliwości analizy i zdobywania wiedzy.
Brisbane jednak wierzy jednak Colette, dziewczynie ukształtowanej w projekcie Dedal, który miał za zadanie stworzyć następcę SI.
Inwit jest czwartą powieścią spod ręki Cholewy. Już po kilkunastu stronach można wpaść w lekki szok, zwłaszcza Ci, którzy wcześniej nie sięgali po twórczość tego autora, a mianowicie pojawia się nazwisko: Wierzbowski. Bardzo mile zaskoczenie. Polak, który w obecności innych mocarstw jest jednym z tych, którzy przemierzają przestrzeń kosmiczną. Kolejna rzecz, z której możemy być dumni.
Wykreowany świat (a w zasadzie wszechświat) jest inny niż wcześniej poznane wzorce - dalece odbiega od Gwiezdnych Wojen - nie jest taki bajkowy. Autor w bardzo doraźny sposób zadbał o realizm, na tyle na ile to było możliwe - nie spotykamy w Inwicie wymyślnych kosmitów będących kalkami z wielu wierzeń i filmów, a spotykamy zwykłych ludzi. Planety nie posiadają miast przepełnionych skrajną nowoczesnością, a zamiast tego możemy napotkać zwykłe samochody, chodniki. Nowością (przynajmniej dla mnie) jest system przesadnej inwigilacji, co zostało w ciekawy sposób - rozmieszczone czujniki rejestrują absolutnie każdy ruch. Mojej uwadze nie umknął nawet brak grawitacji w przestrzeni kosmicznej, o którym Cholewa pamiętał, a co niektórzy, nawet twórcy filmowi nie pamiętają.
Główny bohater - Marcin Wierzbowski trafia w centrum intrygi złożonej z wielu czynników, a ostatecznie decydującej o losach wszystkich. Bardzo mi się podoba złożony problem, rozwiązywany po kawałku oraz to, jak do tego podchodzi autor - pokazując go zarówno od strony dowódców flot, jak i dyplomatów, jak i przez głównego bohatera, wykonał naprawdę świetną i przemyślaną robotę.
Powieść jest niesamowicie szczegółowa i pozwala czytelnikowi poznać naprawdę wiele aspektów planowania taktycznego, dyplomacji oraz nutki tajnych misji.
Co ciekawe, zastanowiłem się nad poczynaniami mocarstw w przestrzeni kosmicznej i wiele zdarzeń można odnieść do czasów współczesnych.
Jeżeli jest coś, co mi się nie podoba w lekturze to z pewnością mnogość bohaterów, których trudno jest wszystkich spamiętać, ciężko się z nimi zżyć. Również ja (choć może to subiektywna opinia) mam problemy by ich wszystkich pamiętać, bo niektórzy są mało charakterystyczni.
Inwit z pewnością mogę polecić fanom militariów - z pewnością książka przypadnie im do gustu, natomiast przeciętnemu czytelnikowi mogę ją polecić jako przygoda z rodakiem w odległej galaktyce.
Nim przejdę do oceny, chciałbym jeszcze napisać o dwóch rzeczach - po pierwsze, serdecznie dziękuję wydawnictwu Warbook za zaufanie.
Po drugie - cieszę się, że widuję na naszym rynku czytelniczym coraz więcej Polaków.
Inwit mojej opinii zasługuje na opinię 8/10.
2 komentarze
Na pierwszy rzut oka myślałam, że to nie książka dla mnie, ale ogromnie zaciekawiły mnie kosmiczne tematy. Po Marsjaninie mam bzika na punkcie tej tematyki i myślę, że ta pozycja może być niezła :)
OdpowiedzUsuńJustyna z livingbooksx.blogspot.com
Uwielbiam science fiction, więc to z pewnością książka dla mnie :D Właściwie to już od pewnego czasu mam ją na oku, jednak Twoja recenzja całkowicie mnie przekonała :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Jessie
http://lifting-pages.blogspot.com