[Recenzja] Mateusz Dydyna - Wyrok Nocy

21:32


Świat snu, jaki był, taki do tej pory jest - nieodkryty, chociaż tzw "amerykańscy naukowcy" pieczołowicie i niestrudzenie próbują poznać jego tajniki. Dla tych, którzy nie mają ochoty czekać dziesiątek lat na efekty tych badań napisaliśmy recenzję książki, która może ich tam zabrać. Zapraszam do przeczytania :)

Franek – główny bohater książki spotyka Anastazję, która okazuje się być jego przyjaciółką z dzieciństwa, o czym chłopak nie pamięta. Oboje wybierają się na wspólny spacer, aby powspominać młodzieńcze lata beztroski.

Podczas snu Franek poznaje inne oblicze Anastazji. Dziewczyna jest jego przewodniczką po świecie snu. Pragnie pomóc mu wydostać się z pułapki umysłu. Razem podejmują się próby ucieczki, jednak Franek popełnia drobny błąd, skazując tym samym duszę Anastazji na wieczną tułaczkę. Dobro dziewczyny zostaje uwięzione w pułapce bez wyjścia. Zło przejmuje kontrolę nad jej ciałem i terroryzuje rzeczywistość snu.


Zaiste, słowa na okładce: "Brak kreatywności to śmierć" po lekturze Wyroku Nocy zdecydowanie nabrały nowego sensu w moim życiu. Myślę, że chyba lepiej tego nie można było ująć, tym bardziej, jeśli odniesie się je do książki.

Lektura okazała się... no, napisałbym jak zawsze, że szybka i przyjemna przez odpowiedni dobór słownictwa, redakcję i świat przedstawiony, ale to nie wszystko. Powieść została napisana w konwencji dwupłaszczyznowej - jak wynika z opisu, który zaserwowałem i to jest zasadniczym nieudogodnieniem nie pozwalającym na szybką przyjemną lekturę, choć może w tych moich słowach kryje się trochę subiektywizmu - wszystko zależy od podejścia do tematu i zaangażowania czytelnika. Przeskok pomiędzy cukierkową rzeczywistością, a pokręconym, mistycznym i tajemniczym światem jest tak ogromny, że nie sposób zmienić swojego nastawienia. Naprawdę. 

Przez tą książkę nie da się przejść na jednym i jednolitym stosunku do czytanego tekstu - raz człowiek może być zaciekawiony, raz zniechęcony, czasem przesiedzieć parę godzin więcej w nocy, a innym razem chcieć wyrzucić czytnik przez okno. Mi osobiście taka wielokrotna zmiana odczuć się bardzo podobała i pod tym względem autor spisał się doskonale. Nie będę oczywiście ukrywać, że w ramach tej gamy odczuć zastanawiałem się czy autor coś brał - mówię oczywiście o rozdziałach dotyczących snów. Jednak po głębszej refleksji i paru spostrzeżeniach stwierdzam, że, no kurcze, chyba nie miałem do tej pory do czynienia z bardziej realistycznym opisem snu. Chyba najbardziej zbliżone rzeczywistemu kształtowi snu odwzorowanie, jakie istniało w literaturze i miałem z nim do czynienia.

Podział na dwie płaszczyzny może też i denerwować, ale nad tym nie ma się co rozwodzić. Wynika to z tego, że czytelnik z pewnością będzie chciał być świadkiem dalszych wydarzeń, a musi zmienić płaszczyznę.

Godnym uwagi elementem jest również niesamowicie zbieżne ucharakteryzowanie postaci z naszą szarą rzeczywistością. Franek, Anastazja i inni kręcący się wokół nich bohaterowie są tak przeraźliwie realistyczni, że wielokrotnie odniosłem wrażenie, ze mam do czynienia z prawdziwymi osobami. Dobra robota autorze.

Minusów, poza wymienionymi wyżej zmiennymi uczuciami i uznawaniem autora za kogoś hmmm... nie umiem znaleźć dobrego słowa, wiec sobie daruję, jest niewiele.
Wśród nich z całkowitą pewnością mogę wymienić kilka błędów ortograficznych, dłużące się rozdziały i najważniejszy - brak książki w wersji papierowej. Choć nie ukrywam, fajnie by było zobaczyć Wyrok Nocy na półce. Lepiej się prezentuje.

Wszystkich błędów i niedociągnięć nie będę wypisywał, ponieważ są to uwagi stricte do autora, jako nauka na przyszłość. Wiadomo, nie każdy na początek będzie idealnym pisarzem. Od czegoś trzeba zacząć.

Ogólnie Wyrok Nocy zasługuje w mojej opinii na ocenę 7/10.

You Might Also Like

0 komentarze

Like us on Facebook

https://www.facebook.com/Książki-na-Wieczór-409462195925797/

Flickr Images

Subscribe