[Recenzja] N.K. Jemisin - Piąta Pora Roku
00:09Wiosna, lato, jesień, zima... Ale jest jeszcze piąta pora roku. To nie podchwytliwe pytanie, tylko zachęta, by sięgnąć po książkę N.K. Jemisin. Czy warto? Zapraszamy do przeczytania recenzji.
Rozpoczął się wielką czerwoną wyrwą biegnącą przez środek kontynentu i plującą popiołem.
Rozpoczął się śmiercią syna i porwaniem córki.
Rozpoczął się zdradą i zaognieniem ran.
Oto Bezruch, przywykły do katastrof świat, gdzie mocą ziemi włada się jak bronią. I gdzie nie ma litości.
Essun, kobieta z pozoru zwyczajna, za nic ma nadchodzącą zagładę. Jej mąż właśnie jedno z ich dzieci zabił, a drugie uprowadził. Pogrążona w żałobie i rozdarta rozpaczą, przemierza dogorywający świat. Jest zdolna dokonać jeszcze większych zniszczeń, jeśli pomoże jej to odzyskać córkę.
Czym okazałą się piąta pora roku, nie napiszę - o to będziecie musieli zabiegać sami. Ale tak jak Wy głowiłem się nad tym sowicie i zastanawiałem, jak taka piąta pora roku może wyglądać. To, co przeczytałem w powieści, zaskoczyło mnie mocno.
Piata Pora Roku to powieść zdecydowanie wyróżniająca się wśród wielu pozycji literatury fantasy. Jemisin zaserwowała dawkę nowości.
Konstrukcja świata to zupełnie nowe podejście - krainy Bezruchu, szarpane żywiołami z pewnością staną się odskocznią od innych światów, które można było poznać. Nie znajdziecie tu typowych elementów, charakterystycznych dla nurtu fantasy spopularyzowanego przez Tolkiena i jego trylogię.
Nie ma krasnoludów, elfów, orków, goblinów - tylko górotwory, Strażnicy i zjadacze kamieni. Czyli krótko ujmując, same nowe gatunki.
Piąta Pora Roku bardzo mocno podkreśla moc żywiołu ziemi i na próżno będzie w niej szukać tradycyjnych zaklęć. Nie. Energia skupia się na tym, po czym stąpamy, a w dodatku zostało to tak świetnie oplecione w słowa, że lektura sama sprawia, że można wsiąknąć w ziemię.
Jeśli chodzi o bohaterów, to tutaj, pomijając doskonale opisane życie górotworów, występują trzy wątki fabularne. Mi osobiście nie przypadło to do gustu - wolę, gdy akcja i fabułą są mocno skoncentrowane na jednym bohaterze, bądź w ostateczności na dwóch, ale tylko, gdy rozstaliby się w trakcie. To oczywiście sprawia, że opisana na tylnej okładce Essun jest tylko częścią całości i większość powieści poświęcona jest innym bohaterkom - Sjenit i Damai.
W tym miejscu napiszę coś bardzo subiektywnego - mam wrażenie, że książka jest nieco nasiąknięta ideologią lewicową - biorąc oczywiście pod uwagę trendy, które ona promuje (ale i autorkę), wszystko od tej strony przypomina powieść Nancy Kress - Ogień Krzyżowy. Ale na ten temat rozwodzić się nie będę.
I w tym momencie mam największe zastrzeżenie - do wydawnictwa. W książce znajduje się masa błędów: sporo literówek, źle postawione przecinki, czy w ogóle ich brak i kropki też pojawiają się nie tam, gdzie trzeba.
Jest to drobnostka, ale uwaga bardzo ważna - oczywiście bardzo obniży to końcową ocenę książki - ale wobec oryginalności świata i poprowadzenia przez autora fabuły i akcji, można o tym zapomnieć. Nie mniej jednak prosiłbym, aby nie olewać korekty tekstu. Bo czasem to naprawdę boli.
Książkę oceniam na:
7,5/10.
Mam nadzieję, że kolejna część (bo to pierwszy tom trylogii) nie będzie mieć tylu błędów.
1 komentarze
Bardzo mi się podobała. Wiem, że można nie lubić narracji skupionej na trzech bohaterach, ale dziwne, że o tym wspominasz zważywszy na końcowe rozwiązanie. Ale spoilerowac nie będę :P
OdpowiedzUsuń